14.06.2014

Błyszczyki Essence

Hej ! :-) Dzisiaj będzie o błyszczykach do ust firmy Essence. Jeden z nich kupiłam będąc w maju w Polsce, drugi kupiłam na nowo otwartym stoisku w Londynie, a ostatnie dwa dostałam w paczce wraz z innymi kosmetykami, ponieważ byłam jednym ze stu pierwszych klientów, którzy zrobili tam zakupy. Więcej informacji w filmiku poniżej:



Tak więc oto one. Fajnie, bo trafił mi się każdy w innym odcieniu i przede wszystkim kolory przypadły mi do gustu. Każdy z nich zawiera 4,5 ml i jest ważny 24 miesiące od momentu otwarcia.


Pierwszy nich XXXL z serii longlasting o nazwie 1 baby doll's favourite. Jego plusem jest na pewno ładny kolor, idealny na lato, gdy nie chcemy mocno zaznaczyć ust. Poprzez fajne opakowanie i aplikator nabieramy odpowiednią ilość produktu. Utrzymuje się standardowo, mimo, że w ma być 'longlasting', ładnie pachnie. Niestety jeden minus.. okropnie się klei.


Kolejny błyszczyk jest z serii XXXL shine o nazwie 25 bright side of life. Ma piękny brzoskwiniowy kolor w miarę napigmentowany, posiada minimalne złote drobinki, które pięknie odbijają światło, więc jest również idealny na lato :) Posiada wygodny aplikator w kształcie łopatki i też ma ładny, słodki zapach. Plusm jest to, że w ogóle się nie klei. Używam go najczęściej z nich wszystkich. 


Teraz błyszczyki matowe. Jest to seria XXXL longlasting matt effect i pierwszy z nich jest o nazwie 09 smooth berry. Ma boski odcień, bardzo zbliżony do pomadki MAC - Girl about town, którą posiadam, więc połączenie tej pomadki i błyszczyka daje świetny efekt. Produkt ładnie kryje, lecz nie na tyle, aby nosić go "solo". W takim przypadku, nie jest dość trwały, mam wrażenie, że za chwilę znika z moich ust. Także pomadka i ten błyszczyk to jest połączenie idealne. Ma jeszcze słodszy zapach od poprzednika i podobny aplikator. Błyszczyk nakłada się łatwo na usta i utrzymuje się standardowo, wiadomo, że po jakimś czasie potrzebne są poprawki.


No i ostatni jest z tej samej serii co poprzednik XXXL longlasting matt effect o nazwie 07 silky red. Kolor bardzo zbliżony do MAC - Russian red, więc również nakładam go na pomadkę. Zachowuje się dokładnie tak jak poprzednik. Ładnie kryje, lecz nie na tyle, aby nosić go "solo" ze "spokojną głową". Konsystencja mogłaby być odrobinę bardziej hm.. gęsta, wtedy może lepiej trzymałby się ust. Plus za zapach, aplikator i za to, że się nie klei. 


Który jest Waszym faworytem? :)
Jak za cenę kilku złotych, produkty są całkiem w porządku no i te kolory.. ♥ 


zapraszam również na:
YouTube klik
Facebook klik
Instagram klik

8 komentarzy:

  1. wczoraj patrzałam na nie w Naturze, ale żadnego nie wybrałam :) boję się nosić odważnych kolorów na ustach, a do tego nie lubię klejących się błyszczyków :)

    OdpowiedzUsuń
  2. gdybyś pokazała efekt, na ustach, byłoby super;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałabym je zobaczyć z bliska, bo kolory mi się podobają :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hm chętnie bym zobaczyła dwa ciemne odcienie na ustach :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Widziałam je ale zdecydowałam się na pomadkę . Polecam teraz kupić w Naturze , bo jest promocja na usta 1+1 gratis ! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowne, soczyste kolory :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Chętnie zobaczyłabym je na ustach :)
    Jeżeli chcesz zajrzyj do mnie
    http://katze-a.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Jeśli jesteś anonimowy to proszę o podpis.
Na postawione pytanie postaram się odpowiedzieć jak najszybciej, pod postem gdzie zostało umieszczone.

Dziękuję za pozostawiony komentarz !
Thanks for your comment !